NR 23 / 2011 – PONIEDZIAŁEK W OKTAWIE WIELKANOCY

WPROWADZENIE
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA


BITWA O PRAWDĘ

Najłatwiej jest zatuszować prawdę, skłamać w imię poprawności politycznej, wymazać z pamięci niewygodne fakty. Tak właśnie postąpili wyżsi kapłani i starsi ludu. Nie chcieli przyznać się do błędu, do tego, że zabili Mesjasza. Nie mogli też pozwolić sobie na to, aby ludzie uwierzyli w cud zmartwychwstania. Wówczas straciliby prestiż i władzę. Musieliby odejść ze wstydem i gorzkim smakiem porażki. Woleli zatem przekupić strażników i stworzyć nową historię, własną historię, która dla nich będzie wygodna i bezpieczna. Czy jednak takie postępowanie czyni człowieka naprawdę wolnym i szczęśliwym?
W każdym z nas odzywa się czasem głos kapłanów i starszych, głos który podpowiada, aby układać życie po swojemu, aby dbać o własną skórę i wybierać drogę nieuczciwości. Tak jest prościej. Zyskujemy pozorny „święty spokój”, ale nie pokój serca! Kłamstwo, półprawda, fałsz i obłuda rodzą w nas lęk i wplątują w sieć wciąż nowych problemów i zależności. Zmartwychwstały Chrystus ukazuje bezsens takiego życia, bezsens uśmiercania swojego sumienia. On żyje! On jest Prawdą, która wyzwala i prowadzi ku pełni życia, jest jedyną drogą do wolności i szczęścia. Żywy i prawdziwy Jezus, który wychodzi nam naprzeciw w każdej Eucharystii, mówi dziś do nas: Witajcie! Nie bójcie się! On przynosi pokój i rozprasza mroki lęku. Z Nim zawsze możemy zacząć od początku. Na tym właśnie polega tajemnica Jego miłosierdzia i naszego zmartwychwstania.

ks. Wojciech Kuzioła – paulista

Jezus rzekł: „Nie bójcie się”.
(por. Mt 28,10).

 


LITURGIA SŁOWA
KATECHEZA
WPROWADZENIE


Chrześcijaństwo to religia radości i nadziei płynącej ze zwycięstwa Jezusa Chrystusa. Wielkanocnej radości, którą odczuwamy w sercu, musi jednak towarzyszyć zapał dzielenia się nią z innymi. Wspólnie przeżywana Eucharystia jest zawsze źródłem apostolskiej mocy. Równocześnie, to z Eucharystii jesteśmy posłani do świata jako świadkowie żyjącego Pana. Módlmy się za siebie nawzajem, abyśmy tę misję podejmowali z radością.

PIERWSZE CZYTANIE (Dz 2,14.22-32)

Po zesłaniu Ducha Świętego, Szymon Piotr i pozostali apostołowie podejmują misję głoszenia Ewangelii. Pierwszym miejscem ich działalności jest Jerozolima. Przemawiając przede wszystkim do Żydów, powołują się na znane wszystkim starotestamentowe zapowiedzi o Mesjaszu i wskazują, że wypełniły się one w Jezusie Chrystusie. On jest obiecanym Zbawicielem, o którego śmierci i zmartwychwstaniu mówili niegdyś prorocy. Wierny Bóg spełnił, co zapowiedział. Czyni to także dziś wobec nas.

Czytanie z Dziejów Apostolskich

W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:
«Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów.
Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim.
Dawid bowiem mówił o Nim: „Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim”.
Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Zatem jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami».

PSALM(Ps 16,1-2a i 5.7-8.9-10.11)

Autor psalmu z ufnością zwraca się do Boga, w którego opiece upatruje swoje bezpieczeństwo. Nadzieja musi być jednak podtrzymywana, dlatego psalmista napomina siebie i nieustannie uświadamia, że Bóg jest blisko. Zmartwychwstanie Jezusa daje nam uzasadnioną nadzieję. Musimy jednak pielęgnować swoją wiarę w to, że Bóg także nam hojnie udziela owoców odkupienia.

Refren: Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałem.
lub: Alleluja, alleluja, alleluja.

Zachowaj mnie, Boże, bo uciekam się do Ciebie, *
mówię do Pana: «Tyś jest Panem moim».
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, *
to On mój los zabezpiecza. Ref.

Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, *
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, *
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje. Ref.

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, *
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz *
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie. Ref.

Ty ścieżkę życia mi ukażesz, *
pełnię Twojej radości
i wieczną rozkosz *
po Twojej prawicy. Ref.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ(Ps 118,24)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Oto dzień, który Pan uczynił,
radujmy się w nim i weselmy.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA(Mt 28,8-15)

Powoli roznosi się radosna wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa. Równocześnie coraz szersze kręgi zatacza kłamliwa wieść o wykradzeniu ciała Mistrza przez Jego uczniów. Zło kontynuuje swoją batalię przeciwko Bogu i Dobrej Nowinie – Ewangelii o zbawieniu. Jak bardzo potrzebni byli i są prawdziwi świadkowie spotkań z żyjącym Panem, ci którzy nie tylko wierzą, ale sami doświadczyli bliskości Zmartwychwstałego. Dziś my jesteśmy Bogu potrzebni, by świadczyć o Prawdzie – Jezusie, który żyje i działa.

Słowa Ewangelii według świętego Mateusza

Gdy anioł przemówił do niewiast, one pospiesznie oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie». One zbliżyły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu».
Oni zaś wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

 


KLIKNIJ TUTAJ I PRZECZYTAJ PROFESJONALNIE PRZYGOTOWANE DLA CIEBIE KOMENTARZE DO CODZIENNEJ LITURGII SŁOWA NA EDYCJA.PL
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA
WPROWADZENIE


Św. Joanna Beretta Molla (1922-1962)
– święta z żurnalem

Święta Włoszka jest kolejną postacią, która nie pasuje do „szablonu” świętości, do jakiego wielu z nas zdążyło się przyzwyczaić. Była osobą świecką, od młodości związaną z Akcją Katolicką, z wykształcenia lekarzem pediatrą, nade wszystko jednak matką czworga dzieci i zakochaną żoną. Uśmiech mogą wzbudzać nietypowe „relikwie”, jakie pozostawiła po sobie, czyli żurnale (przywożone z zagranicznych delegacji przez męża Piotra Mollę) z jej zapiskami na marginesie – zauważa hagiograf o. Antonio Sicari OCD. Decyzję o małżeństwie podjęła stosunkowo późno, bo mając 33 lata – długo rozeznawała swoje powołanie, rozważając poświęcenie się Bogu poprzez pracę na misjach. Bóg jednak przygotował dla Joanny inną drogę. I tak, bez reszty poświęciła się rodzinie oraz pracy zawodowej, przez co jest nam bliższa niż niejeden święty osiągający szczyty mistyki. Ona przecież wiedziała, co to znaczy walczyć, aby przed wyjściem do pracy ogarnąć cały dom, pamiętać o troskach i być cierpliwym dla swoich pacjentów, zabiegać o czas na modlitwę między jednym a drugim przewijaniem swoich pociech. Ale gdzie w tym wszystkim świętość? Nawet mąż wyznał, że nie zdawał sobie sprawy, że pod jednym dachem żył ze świętą osobą…
W tym, co zwyczajne i powszednie, dojrzewała świętość zdolna do heroicznych postaw: „Naśladując Chrystusa, który «umiłowawszy swoich […] do końca ich umiłował» (J 13,1), ta święta matka rodziny w sposób heroiczny dochowała wierności zobowiązaniom podjętym w dniu zawarcia sakramentu małżeństwa” – nauczał Jan Paweł II w homilii podczas Mszy kanonizacyjnej. Kiedy była w ciąży z czwartym dzieckiem, w jej początkach, odkryto u niej włókniaka macicy. Gdy trzeba było podjąć decyzję, kogo ratować, Święta nie zawahała się – jej dziecko będzie żyć! Podjęto próby, aby pomóc także matce, jednak choroba zwyciężyła – zmarła zaledwie tydzień po narodzinach Joanny Emanueli, dnia 28 kwietnia 1962 r. (to również data wspomnienia liturgicznego).
Decyzja, którą podjęła Święta może budzić w nas sprzeciw – przecież jej obowiązkiem było ratować własne życie. Owszem, ale Joanna wiedziała, że takie samo życie, tyle że bezbronne, jest pod jej sercem – córka, którą już kochali i wyczekiwali. Postawa Joanny nie była jednorazowym gestem, bo wtedy można byłoby mówić o bohaterstwie, ale była to konsekwencja całego jej dotychczasowego życia z Bogiem, głębokiej więzi z Tym, któremu starała się służyć.


Ryszard Paluch