NR 34 / 2021 – 14 NIEDZIELA ZWYKŁA

WPROWADZENIE
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA


KAPRYŚNI I NIEPOKORNI CZY UFAJĄCY I WIERZĄCY?

Dzisiejsze czytania z jednej strony mówią o niezmierzonej cierpliwości Boga, jednak z drugiej pewne sformułowania brzmią brutalnie, prawdziwie i oskarżycielsko o nas – ludziach.


Oporni i bezczelni ludzie wobec głoszonego im słowa zawsze kręcą głowami, są ludem „buntowników”, ich serca są „twarde”. Zawsze znajdą pretekst, by odrzucić Boga: przeszkadza im zwyczajność znaków, zwyczajna ludzka genealogia Jezusa, Jego marny zawód „cieśli”, niepozorne miejsce zamieszkania itd. Ciągle coś im przeszkadza. Słuchając tych słów, nie dokonujmy jednak niedojrzałej z natury projekcji na innych: to słowo przecież dzisiaj jest skierowane także do mnie, ma uderzyć właśnie w moją kapryśność, kombinowanie, konformizmy, lawirowanie między przykazaniami, wymigiwanie się od obowiązków, piętrowo układające się kłamstewka życia codziennego. Jezus tak nie żył i tak nie głosił: chce być przyjęty w całości, z całym i niepoćwiartowanym nauczaniem, bo tylko tak może naprawdę z całą mocą odmieniać nasze życie, sprawiać w naszym życiu wiele cudów. Życie tysięcy, może nawet milionów chrześcijan to potwierdza: Chrystus przyjęty w całości, z zaufaniem i miłością, dokonuje spektakularnych zmian w życiu tych ludzi, wyprowadza z najgorszych zapaści, daje głęboki pokój i wewnętrzną radość. Dzisiejsza Ewangelia, jakby ku przestrodze, kończy się pesymistycznie: Jezus przychodzi do swojej rodzinnej miejscowości, rozpoczyna mocną mowę i czyni wielkie znaki i cuda, ale z powodu kapryśności i niedowiarstwa ludzi nie może zdziałać tam wiele więcej. Wskazuje to na oczywistą konsekwencję: jest wiara – będą cuda, nie ma wiary – pozostaje tylko samotność człowieka w zmaganiu się z żywiołami i nieznanymi duchami tego świata, z samym sobą.

ks. Adam Rybski


LITURGIA SŁOWA
KATECHEZA
WPROWADZENIE


PIERWSZE CZYTANIE (Ez 2, 2-5)

Powołanie proroka

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Wstąpił we mnie duch, gdy do mnie mówił, i postawił mnie na nogi; potem słuchałem Tego, który do mnie mówił. Powiedział mi:
«Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwili. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni, czy będą słuchać, czy też zaprzestaną – są bowiem ludem opornym – przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich».

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 123 (122), 1b-2. 3-4)

Refren: Do Ciebie, Boże, wznoszę moje oczy.

Do Ciebie wznoszę oczy, który mieszkasz w niebie.
Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów, *
jak oczy służebnicy na ręce jej pani,
tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, *
dopóki się nie zmiłuje nad nami.

Refren: Do Ciebie, Boże, wznoszę moje oczy.

Zmiłuj się nad nami, zmiłuj się, Panie, *
bo mamy już dosyć pogardy.
Ponad miarę nasza dusza jest nasycona *
szyderstwem zarozumialców i pysznych pogardą.

Refren: Do Ciebie, Boże, wznoszę moje oczy.

DRUGIE CZYTANIE (2 Kor 12, 7-10)

Paweł chlubi się ze swoich słabości

Czytanie z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian

Bracia:
Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik Szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Łk 4, 18)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 6, 1-6)

Jezus lekceważony w Nazarecie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.
A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».
I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Oto słowo Pańskie.


KLIKNIJ TUTAJ I PRZECZYTAJ PROFESJONALNIE PRZYGOTOWANE DLA CIEBIE KOMENTARZE DO CODZIENNEJ LITURGII SŁOWA NA EDYCJA.PL
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA
WPROWADZENIE


ŚWIĘTY DOKTOR

Gwałtowny podmuch wiatru o mało nie zerwał mu z głowy kapelusza. Przytrzymując go, szybkim krokiem zbliżył się do partii skazańców, w której znajdował się Gawryłow. Siedzieli na ziemi, a niektórzy nawet się położyli, odrzucając z przyzwyczajenia na bok rękę przykutą do pręta.


– Jak to?! – oburzył się starzec, a jego nieurodziwa, duża twarz zapłonęła gniewem.
– Na pręcie?! Znowu?! A na noclegach obchodzono się z wami jak należy? Zdejmowano z pręta?
– Ani razu… wasza miłość… panie doktorze… – odpowiadano mu na wyrywki. Na ganku ukazał się major i przyjezdny, odwracając się gwałtownie, niemal pobiegł do niego, przytrzymując dłonią kapelusz. Wiatr wiał coraz mocniej i nad Moskwę napływały czarne, ciężkie, deszczowe chmury.
– Nie mieliśmy dotąd przyjemności się poznać, panie majorze – Gawryłow i wszyscy wokół usłyszeli drżący z gniewu głos starego doktora.
– Nie miał pan najmniejszego prawa przykuwać powierzonych mu ludzi do pręta. Istnieje przecież łańcuch na ręce. Wynalazek waszego generała, pana Kapcewicza.
– Nie dysponowaliśmy takim – burknął major, próbując zejść z ganku. Starzec jednak zagrodził mu drogę i skinąwszy mu głową, nieustraszenie wpatrywał się w jego nalaną twarz.
– Ponadto naruszyliście regulamin. Na czas nocnego odpoczynku powinniście uwalniać ludzi z pręta.
– A jeśliby się rozbiegli? – oburzony major tupnął nogą w bucie z ostrogą. – Moi kulawi inwalidzi mieliby ich łapać? A tak w ogóle, to jakim prawem szanowny pan… Swoim potężnym, niskim głosem doktor bez trudu zagłuszył pełen przekleństw i krzyków gromki bas majora.
– Jestem głównym lekarzem więziennym i członkiem Komitetu Opieki nad Więźniami, a jego przewodniczącym został sam generał-gubernator. Mam zatem obowiązek zakomunikować, zarówno jemu, jak i członkom Komitetu, jak haniebnie traktowani byli przez pana zesłańcy i osoby konwojowane.


ŚWIĘTY DOKTOR

„Święty doktor” to pasjonująca opowieść o nietuzinkowym człowieku, szalonym filantropie, o którym jedni wyrażali się z pogardą, a inni – z wielką czcią. Pochodzący z Nadrenii Friedrich Haass, ceniony lekarz, osiedlił się w Rosji, gdzie szybko dorobił się ogromnego bogactwa. Święty doktor, kierując się życiowym mottem: „Śpieszcie się czynić dobro”, z niezwykłym poświęceniem pomagał chorym, bezdomnym i więźniom, a cały majątek rozdał potrzebującym. Do końca swoich dni walczył z biurokracją, bezdusznością urzędników i brakiem współczucia wśród elit.

Sprawdź na Edycja.pl