NR 48 / 2009 – XXVIII NIEDZIELA ZWYKŁA

WPROWADZENIE
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA


STRACIĆ, ABY ZYSKAĆ


Chrystus chce prowadzić swoich uczniów ku pełni życia. Chce rozpalić miłością, która przynagla do wydania swego życia w ofierze Bogu i braciom.
Pewnego dnia do Jezusa podchodzi młodzieniec, żyjący według Prawa i spełniający przykazania. Pyta, w jaki sposób ma osiągnąć życie wieczne. „Sposób” – a więc – „co ma jeszcze zyskać”? Jezus patrzy z miłością i ukazuje błąd w myśleniu, miejsce chore w jego sercu: „Idź, sprzedaj wszystko, co posiadasz i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Chrystus wie, że ten młody człowiek ma wiele posiadłości. Zwraca uwagę na przywiązanie młodzieńczego serca do bogactw: do własnych uczynków i do majątku. Człowiek odchodzi zasmucony. Nie potrafi tego wszystkiego opuścić dla Jezusa. Dotychczas w życiu pozyskiwał, więc nie umie tracić. Jego serce jest zranione przywiązaniem. Trzymając się jednak własnych posiadłości – młodzieniec traci bardzo wiele. Nie pójdzie za Jezusem i nie doświadczy miłości Mistrza w Wieczerniku i Jego pokory na krzyżu. Nie będzie świadkiem zmartwychwstania i nie pozna mocy Ducha Świętego.

ks. Jan Miczyński


LITURGIA SŁOWA
KATECHEZA
WPROWADZENIE



Eucharystia jest ucztą słowa Bożego i Ciała Chrystusa. Karmimy się z tych dwóch stołów: słuchając słowa Bożego, kształtujemy swój chrześcijański sposób myślenia, a karmiąc się Ciałem Chrystusa, umacniamy się do życia zgodnego z Ewangelią. Otwórzmy przed Bogiem serca, by mógł w nich potężnie działać podczas tego eucharystycznego z Nim spotkania.

PIERWSZE CZYTANIE
(Mdr 7,7-11)
Mądrość Boża przewyższa bogactwa, sławę i zdrowie. Kto w pokorze serca o nią prosi, otrzyma od Boga ten bezcenny dar, który zbliża do Niego i czyni życie prawdziwie wartościowym.

Czytanie z Księgi Mądrości

Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem ją nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa. Nie porównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota. Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku.
PSALM (Ps 90,12-13.14-15.16-17)
Psalmista wzywa nas, byśmy otworzyli swe serca na Bożą łaskę i miłosierdzie. Bóg chętnie udziela swych darów tym, którzy w prostocie i szczerości ich szukają.
[c1]Refren:[/c1] Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem. Naucz nas liczyć dni nasze, [c1]*[/c1] byśmy zdobyli mądrość serca. Powróć, o Panie, jak długo będziesz zwlekał? [c1]*[/c1] Bądź litościwy dla sług Twoich. [c1]Ref.[/c1] Nasyć nas o świcie swoją łaską, [c1]*[/c1] abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć. Daj radość w zamian za dni Twego ucisku, [c1]*[/c1] za lata, w których zaznaliśmy niedoli. [c1]Ref.[/c1] Niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło, [c1]*[/c1] a Twoja chwała nad ich synami. Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami [c1]†[/c1] i wspieraj pracę rąk naszych, [c1]*[/c1] dzieło rąk naszych wspieraj. [c1]Ref.[/c1]
DRUGIE CZYTANIE (Hbr 4,12-13)
Chrześcijanin to ten, kto według słowa Bożego kształtuje swój sposób myślenia i postępowania. Ma ono niezwykłą moc przemiany: może wskazać drogę, pouczyć, podnieść na duchu i pomóc podjąć właściwą decyzję. Stąd, naszym zadaniem jest cierpliwe zgłębianie Słowa, które prowadzi nas do spotkania z samym Bogiem.

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.
Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 5,3) [c1]Aklamacja:[/c1] Alleluja, alleluja, alleluja.

Błogosławieni ubodzy w duchu,

albowiem do nich należy królestwo niebieskie. [c1]Aklamacja:[/c1] Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (dłuższa, Mk 10,17-30)
Drogą osiągnięcia zbawienia jest wiara, która wyraża się w zachowywaniu przykazań. Niekiedy bogactwo staje się przeszkodą na drodze wiodącej ku zbawieniu. Należy umiejętnie się nim posługiwać, aby przybliżało do Boga i stawało się środkiem zaradzającym potrzebom innych, nie zaś zawadą na drodze wiary.

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?».
Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: „Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”».
On Mu rzekł: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».
Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego». Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».
A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może się zbawić?». Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».
Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».
Jezus odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym».


KLIKNIJ TUTAJ I PRZECZYTAJ PROFESJONALNIE PRZYGOTOWANE DLA CIEBIE KOMENTARZE DO CODZIENNEJ LITURGII SŁOWA NA EDYCJA.PL
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA
WPROWADZENIE


Bł. Jan Beyzym (1850-1912) – syn hrabiego i opiekun trędowatych na Madagaskarze

Urodził się w Beyzymach Wielkich na Wołyniu w 1850 roku. Był najstarszym synem hrabiostwa Jana i Olgi Stadnickich. W 31 roku życia otrzymał święcenia kapłańskie w Towarzystwie Jezusowym. Przez szereg lat był wychowawcą młodzieży w kolegiach jezuickich w Tarnopolu i Chyrowie (dzisiejsza Ukraina). Mając 48 lat wyjechał na Madagaskar, aby opiekować się trędowatymi.
Trąd to jedna z najokrutniejszych chorób. Smród rozkładającego się ciała i widok gnijących ran sprawia, że tylko nieliczni mogą pomagać cierpiącym. Jan Beyzym na początku mdlał przy opatrywaniu chorych. Z powodu odmiennych warunków klimatycznych często cierpiał na febrę. Pogryziony przez rodzime gatunki gadów czy owadów długie dnie spędzał w łóżku trawiony gorączką. Jednak ciągła modlitwa i miłość do bliźniego pozwalały mu wytrwać w tej trudnej służbie.
Słowo trędowaty nie bez powodu weszło do języka jako określenie osób niechcianych, odizolowanych, niepotrzebnych. Chorzy mieszkali w gettach odosobnieni od ludzi zdrowych. Odmawiano im pomocy a często nawet samego człowieczeństwa. Przerażająca choroba skazywała na podwójne cierpienie – z powodu fizycznego okaleczenia oraz duchowej pustki i samotności. Należy pamiętać, że na początku XX wieku, kiedy Jan Beyzym posługiwał Malgaszom, świat jeszcze nie znał lekarstwa na trąd.
Jan Beyzym wykorzystywał wszystkie swoje talenty i umiejętności, aby ulżyć chorym. Poza troską medyczną jego pomoc wyrażała się także w tym, że wykonywał specjalne protezy, by trędowaci mogli chociaż samodzielnie jeść. Wielkim pragnieniem jezuity była budowa szpitala. Madagaskarska misja nie miała jednak środków na realizację takiego przedsięwzięcia. Dlatego misjonarz prowadził bardzo ożywioną korespondencję z wieloma Polakami, którzy wkrótce stali się fundatorami dzieła.
Jezuicki misjonarz był człowiekiem wielkiego zawierzenia Bożej Opatrzności. Nie da się zliczyć trudności, które mnożyły się podczas budowy szpitala – rosnące koszty inwestycji, brak odpowiedniego miejsca na budowę leprozorium, nieprzychylne decyzje przełożonych. Nie poddawał się jednak, bo wiedział, że jest to dzieło Matki Bożej – nie jego.
W 1912 roku jezuita mocno podupadł na zdrowiu. Po kilku miesiącach choroby zmarł 2 października. W pamięci Malgaszy pozostał jako ray aman-dreny – ojciec i matka w jednej osobie. Szpital Matki Bożej Częstochowskiej w Maranie istnieje do dziś. Do godności błogosławionego ojca Jana Beyzyma wyniósł Jan Paweł II w 2002 roku w Krakowie. Jego wspomnienie obchodzimy 12 października.

Przemysław Radzyński