NR 31 / 2010 – XI NIEDZIELA ZWYKŁA

WPROWADZENIE
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA


UWIERZYĆ W MIŁOSIERDZIE


LITURGIA SŁOWA
KATECHEZA
WPROWADZENIE



Eucharystia jest miłością i rodzi w nas miłość. Nasze serca będą płonąć, jeśli pozwolimy się ogarnąć Bożemu miłosierdziu. Tego uczy nas dzisiejsze Słowo, skupiając uwagę na Bogu, którego samą istotą jest miłosierdzie nieznające granic. Jedyną przeszkodą może okazać się zatwardziałość ludzkiego serca. A przecież miłosierdzie, to miłość wychodząca naprzeciw grzesznikowi. Tego doświadczył król Dawid, psalmista, św. Paweł oraz kobieta grzeszna – bohaterowie dzisiejszej liturgii słowa.

PIERWSZE CZYTANIE (2Sm 12,1.7-10.13)
Bóg posyła proroka Natana do króla Dawida, który dopuścił się cudzołóstwa i morderstwa. Wspomniane grzechy przysłoniły mu prawdę o Panu tak, że nie był w stanie przyznać się do nich. Aby Bóg mógł zapanować w sercu Dawida, musiał on uznać swój grzech i podjąć pokutę. Jakże wielkie jest serce Boga, że znosi nawet zdrady i niewierności swoich wybranych, i jakże wielkim może być człowiek, gdy potrafi przyjąć prawdę o sobie i uznać, że jest grzesznikiem potrzebującym Boga.

Czytanie z Drugiej Księgi Samuela

Bóg posłał do Dawida proroka Natana. Ten przybył do niego i powiedział: «To mówi Pan, Bóg Izraela: „Ja namaściłem cię na króla nad Izraelem. Ja uwolniłem cię z mocy Saula. Dałem ci dom twojego pana; a żony twego pana na twoje łono, oddałem ci dom Izraela i Judy, a gdyby i tego było za mało, dodałbym ci jeszcze więcej.
Czemu zlekceważyłeś słowo Pana, popełniając to, co złe w Jego oczach? Zabiłeś mieczem Chetytę Uriasza, a jego żonę wziąłeś sobie za małżonkę. Zamordowałeś go mieczem Ammonitów. Dlatego właśnie miecz nie oddali się od domu twojego na wieki, albowiem Mnie zlekceważyłeś, a żonę Uriasza Chetyty wziąłeś sobie za małżonkę”».
Dawid rzekł do Natana: «Zgrzeszyłem wobec Pana». Natan odrzekł Dawidowi: «Pan odpuszcza ci też twój grzech, nie umrzesz».
PSALM (Ps 32,1-2.5.7 i 11)
Dzisiejszy psalm uczy nas, że gdy człowiek doświadczy w swoim życiu przebaczenia win i pozwoli ogarnąć się Bożej miłości, to jego serce napełnione zostanie radością i niewymownym szczęściem. Wraz z psalmistą radośnie śpiewajmy Bogu: „szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość” i dziękujmy za Jego niezgłębione miłosierdzie wobec grzesznika.
[c1]Refren:[/c1] Daruj mi, Panie, winę mego grzechu. Szczęśliwy człowiek, któremu odpuszczona została nieprawość, [c1]*[/c1] a jego grzech zapomniany. Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy, [c1]*[/c1] a w jego duszy nie kryje się podstęp. [c1]Ref.[/c1] Grzech wyznałem Tobie [c1]*[/c1] i nie ukryłem mej winy. Rzekłem: «Wyznaję mą nieprawość Panu», [c1]*[/c1] a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu. [c1]Ref.[/c1] Ty jesteś moją ucieczką, wyrwiesz mnie z ucisku, [c1]*[/c1] otoczysz mnie radością z mego ocalenia. Cieszcie się i weselcie w Panu, sprawiedliwi [c1]*[/c1] radośnie śpiewajcie wszyscy prawego serca. [c1]Ref.[/c1]
DRUGIE CZYTANIE (Ga 2,16.19-21)
„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” – tymi słowami św. Paweł streszcza istotę swojego spotkania z Jezusem pod Damaszkiem: spotkania, które radykalnie przemieniło jego życie. Odtąd będzie je nazywał „życiem nowym”, życiem samego Chrystusa, który go „umiłował i samego siebie za niego wydał”. Oto tajemnica Pawłowego przekształcenia i wcielenia. Razem z Chrystusem stanowi jedno, bo Jezus w nim myśli, pragnie i kocha. Pozwólmy Chrystusowi, by przemienił nas, podobnie jak św. Pawła.

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów

Bracia:
Przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa nikt nie osiągnie usprawiedliwienia.
Tymczasem ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga. Jeżeli zaś usprawiedliwienie dokonuje się przez Prawo, to Chrystus umarł na darmo.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (1J 4,10b) [c1]Aklamacja:[/c1] Alleluja, alleluja, alleluja.

Bóg pierwszy nas umiłował i posłał swojego Syna

jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. [c1]Aklamacja:[/c1] Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (krótsza Łk 7,36-50)
Dom faryzeusza Szymona ze względu na obecność Chrystusa stał się otwarty dla wszystkich. Stąd obecność kobiety z dzisiejszej Ewangelii, która w oczach ludzi jest nikim. „Widzisz tę kobietę?” pyta Jezus, jednak odpowiedź Szymona jest negatywna, bo on widzi „grzesznicę”. Bóg nie patrzy tylko na ciemne strony człowieka, ale dostrzega miłość i przyzwolenie na obdarowanie swoim miłosierdziem. Kobieta, którą osądzono, doświadczyła miłosierdzia, bo pozwoliła Bogu na uzdrowienie. Weszła do domu jako grzesznica, a wyszła z niego przemieniona. Umiłowała i stała się szczęśliwą kobietą, której nikt już nie będzie mógł poniżać. A jak my patrzymy na drugiego człowieka?

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

Jeden z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą».
Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, muszę ci coś powiedzieć».
On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu».
«Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?»
Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował».
On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś».
Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje».
Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone».
Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?»
On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju».


KLIKNIJ TUTAJ I PRZECZYTAJ PROFESJONALNIE PRZYGOTOWANE DLA CIEBIE KOMENTARZE DO CODZIENNEJ LITURGII SŁOWA NA EDYCJA.PL
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA
WPROWADZENIE


Św. Brat Albert Chmielowski (1845-1916) – w ubogich ujrzał Chrystusa

Życie św. Brata Alberta przywodzi na myśl słowa św. Pawła z Listu do Rzymian, że nic nie jest w stanie odłączyć nas od miłości Chrystusowej (por. Rz 8,39). Mając 35 lat, Adam Chmielowski (imię z chrztu) przeszedł w swoim życiu „noc ciemną”, kiedy pobyt w nowicjacie ojców jezuitów zakończył się dla niego ciężką depresją. Musiał leczyć się w szpitalu dla nerwowo chorych – nawet jednak takie doświadczenie nie oddzieliło go od miłości Chrystusa, ale wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej go do Niego zbliżyło. W życiu Adama dokonał się zwrot – ten świetnie zapowiadający się artysta, którego nazwisko widnieje w niemal każdej encyklopedii, porzucił sztukę, by służyć ludziom, którymi nikt nie chciał się zajmować. Wytworne życie elit i salonów zamienił na rzecz zimnych, dusznych noclegowni Krakowa. Zainspirowany postacią św. Franciszka z Asyżu złożył (kilka lat później) na ręce kard. Albina Dunajewskiego śluby, przyjął imię Albert i sam stał się założycielem Zgromadzenia Braci Albertynów oraz albertynek (wespół z bł. Bernardyną – Marią Jabłońską). Jak to możliwe, aby tak szlachetny człowiek, uczestnik powstania styczniowego, student rolnictwa, inżynierii, malarstwa, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, porzucił świetnie zapowiadającą się karierę na rzecz posługi wśród nędzarzy i chorych? Zapewne wśród najbliższego grona Adama Chmielowskiego były osoby, które w dobrej wierze próbowały go odwieść od takiej decyzji, tłumacząc, iż swoim talentem także może służyć Bogu, on jednak poszedł za innym wezwaniem. Kluczem do zrozumienia Świętego jest obraz jego autorstwa „Ecce Homo”, który dzisiaj można oglądać w ołtarzu głównym krakowskiego sanktuarium św. Brata Alberta przy ul. Woronicza. To przejmujący wizerunek opuszczonego i poniżonego Chrystusa, którego artysta spotkał w ubogich, wobec których stał się jak brat.
Życie, praca i dzieło Brata Alberta były powszechnie cenione i szanowane. Jednym z wydarzeń, które to potwierdza, było darowanie albertynom przez hrabiego Władysława Zamoyskiego terenu na Kalatówkach w Zakopanem, aby mogli tam założyć pustelnię i wznieść kaplicę. Święty przyjął teren, ale wspólnie z zakonnikami zapłacił za niego robocizną, w gospodarstwie Zamoyskiego, a także przy budowie drogi do Morskiego Oka. Piękne życie „Brata naszego Boga” i zarazem trudne, niczym jego malarstwo, zakończyło się w Uroczystość Bożego Narodzenia 1916 r., zaś wspomnienie liturgiczne przypada 17 czerwca.

Ryszard Paluch