NR 8 / 2019 – 6 NIEDZIELA ZWYKŁA

WPROWADZENIE
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA


CHCIEĆ CZEGOŚ WIĘCEJ

Czego najbardziej potrzebują ubodzy, głodujący, płaczący, prześladowani, znienawidzeni przez innych oraz upokarzani ze względu na swą wiarę? [Ewangelia]. Odpowiedź wydaje się prosta: ubodzy potrzebują mnóstwa pieniędzy, płaczący czegoś na otarcie łez i rozrywki, prześladowani akceptacji, a upokarzani docenienia i wywyższenia nad innych.
Człowiek pragnie nadziei. Chce wychylić się ku lepszej przyszłości. Potrzebuje siły do przetrwania. Stad niezbędna jest nadzieja ziemska, która spełni się jutro lub pojutrze, za miesiąc albo rok. Ale co zrobić, jeśli nie można satysfakcjonująco zaspokoić swych pragnień? Jeśli wszystko sprzysięga się przeciwko naszemu szczęściu? Gdzie go szukać, gdy jawi się nieosiągalne dla większości słabych, biednych i przegranych? [I czytanie]. Gdy doświadczamy bezsilności wobec uwarunkowań życiowych?
Człowiekowi nie wystarcza ziemska nadzieja. Potrzeba mu nadziei, której horyzontem jest wieczność. Nadziei szczęścia wiecznego. Ona, i tylko ona, pozwala przetrwać niedostatki, pokonywać piętrzące się przeszkody, znosić prześladowania i cierpieć w milczeniu, iść wytrwale do celu.
Chrystus daje nam nadzieję na lepsze jutro. Z Nim łatwiej iść przez życie. Nasze modlitwy o zdrowie, pomyślność, rozwiązanie trudnych problemów, wyrażają wiarę, że z Nim będzie lepiej. Łatwiej. Pewniej. Ale, ostrzega nas święty Paweł: „Jeśli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, (…) jesteśmy godni politowania” [II czytanie]. Trzeba wyzbyć się pokusy ograniczania chrześcijańskiej nadziei jedynie do spraw ziemskich. Religia nie ma służyć wyłącznie naszemu dobrostanowi na ziemi. Chrystus nas odkupił od ostatecznego zła, jakim jest śmierć. Ma nam coś więcej do zaofiarowania niż dobrobyt. Ofiarowuje nam nadzieję nieśmiertelności.

ks. Zbigniew Sobolewski


LITURGIA SŁOWA
KATECHEZA
WPROWADZENIE


Bóg pragnie, byśmy żyli, dlatego powołał nas do życia. Jego wolą jest, by nasze życie było jak najpiękniejsze, więc powołał nas do świętości i ostrzega nas, gdy schodzimy na manowce. Stała troska Boga o nasze życie jest dowodem Jego ojcowskiej miłości. Nie zmusza on jednak nikogo, do uznania jego racji. Pokazuje tylko dwie drogi i mówi jasno, dokąd one prowadzą. Szanuje naszą wolność.

PIERWSZE CZYTANIE (Jr 17, 5-8)
Pustynne rośliny toczące zażartą i cierpliwą walkę z wrogim środowiskiem, budzą naszą sympatię. Życzymy im zwycięstwa w ich zmaganiach. Człowiek jednak to nie roślina, gdyż ma możliwość, a nawet zadanie, wyboru środowiska, w którym będzie się rozwijał i żył. Jego powołaniem jest wybrać mądrze i rozwinąć powierzone sobie dobro jak najbujniej, a nie tylko wegetować na granicy przetrwania.

Czytanie z Księgi proroka Jeremiasza
Tak mówi Pan: «Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, gdy nadejdzie upał, bo zachowa zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców».
Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6)
Drzewo potrzebuje dużych ilości wody, więc jedną z głównych jego aktywności jest jej szukanie. W klimacie Palestyny o wiele mniej dramatyczna walka toczy się o dostęp do światła słonecznego. Bliskość strumienia powoduje, że drzewo ma wszystko, czego potrzebuje. Człowiek prawy, będący blisko Boga, porównany jest do takiego drzewa. Pan jest jego strumieniem, niczego mu nie braknie.

Refren: Szczęśliwy człowiek, który ufa Panu.

Szczęśliwy człowiek,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników *
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie *
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.


On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, *
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną, *
a wszystko, co czyni, jest udane.


Co innego grzesznicy: *
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem droga sprawiedliwych jest Panu znana, *
a droga występnych zaginie.

DRUGIE CZYTANIE (1 Kor 15, 12. 16-20)
Pytania, wątpliwości traktujemy jako grzechy przeciw wierze. Odrzucamy myśli, które prowadzą nas poza wydeptane ścieżki pobożnych formułek. Jednak wiara, by się nie zbanalizowała, musi być ożywiana przez pytania, które sobie stawiamy. Pytając o świat bez zmartwychwstania, zdajemy sobie sprawę, że nie miałby on fundamentów. Ale potrzebne jest to spojrzenie w pustkę, by zobaczyć, że zmartwychwstanie to także nasza sprawa.

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Jeżeli głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?
Jeśli umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w waszych grzechach. Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.
Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli.
Oto słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. Łk 6, 23ab)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Cieszcie się i radujcie,
bo wielka jest wasza nagroda w niebie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Łk 6, 17. 20-26)
Biadania są tym elementem, który najwyraźniej odróżnia błogosławieństwa z kazania na górze w Ewangelii wg św. Mateusza od błogosławieństw z mowy na równinie w Ewangelii wg św. Łukasza. Jest to wyraz smutku Zbawiciela nad losem tych, którzy poszli drogą prowadzącą na manowce, wytyczoną według błędnych, bo zbyt krótkowzrocznych kryteriów. To ostrzeżenie, a nie pogróżka.

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus zszedł z dwunastoma apostołami na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu.
On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
«Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu
Syna Człowieczego odrzucą z pogardą wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom».
Oto słowo Pańskie.


KLIKNIJ TUTAJ I PRZECZYTAJ PROFESJONALNIE PRZYGOTOWANE DLA CIEBIE KOMENTARZE DO CODZIENNEJ LITURGII SŁOWA NA EDYCJA.PL
KATECHEZA
LITURGIA SŁOWA
WPROWADZENIE


Miłość wszystko przetrwa
bł. Gerhard Hirschfelder (1907-1942)

Kłodzko. Rok 1907. Młoda dziewczyna o pięknym imieniu Maria rodzi nieślubne dziecko. To uroczy chłopiec. Nadaje mu imię Gerhard. Dziewczyna jest niezwykle odważna. W tamtych czasach matka z nieślubnym dzieckiem była wytykana palcami, a dziecko uważano za owoc wstydu i hańby. Owoc grzechu. Byli i tacy, którzy ośmielali się twierdzić, że nieślubne dzieci rodzą się bez łaski Bożej. Maria nieraz słyszała pogardliwe docinki:
– A gdzie męża zgubiłaś? Nie wstyd ci nosić imię Maryi?
(…)
Gdy Gerhard miał kilkanaście lat, dotarło do niego, że dorośli nie traktują go tak samo jak inne dzieci. Pewnego dnia sąsiadka zatrzymała go na ulicy i powiedziała:
– Twoja matka popełniła wielki grzech. Ty jesteś owocem tego grzechu. Bóg nie błogosławi takim ludziom jak ty i twoja matka. Nic z ciebie nie będzie. To wielki wstyd. Jesteś owocem grzechu.
(…)
Gdy wrócił do domu, zastał matkę na modlitwie. Ukląkł obok niej i zapytał:
– Mamo, czy ja jestem owocem grzechu?
Kobieta znieruchomiała. Zatrzymały się jej wargi. Ucichł szept modlitwy. Spojrzała synowi w oczy. Powstrzymując łzy, zapytała:
– Kto ci to powiedział?
– Nasza sąsiadka.
Matka rozłożyła ramiona. Chłopiec wtulił się w nią. W ciszy trwali w objęciach, jakby z samych siebie czerpali siłę do dalszej drogi. Po chwili matka zapytała:
– Co teraz czujesz?
– Miłość – odpowiedział bez namysłu Gerhard.
– Synku, teraz mama coś ci powie, a ty zapamiętasz to na całe życie, dobrze?
– Tak – wyszeptał chłopiec.
Kobieta zebrała siły i tuląc chłopca, powiedziała:
– Wszyscy ludzie są owocem Bożej miłości. Wszyscy! Bez wyjątku! Mój mały Gerhard także jest owocem Bożej miłości. Mój jedyny synek jest owocem Bożej miłości. Rozumiesz?
– Tak.
– Bóg kocha nas wszystkich, bez wyjątku. Miłość jest najtrudniejszą ze wszystkich umiejętności na świecie. Ale to jedyna słuszna droga. Zapamiętaj! Ucz się tej umiejętności. Kochaj ludzi. Kochaj ich mimo wszystko.
(…)
– Mamo… Pragnę zostać kapłanem.
Zdawało się, że jej oczy zapłonęły jeszcze większym ogniem. Patrzyła i patrzyła na syna. Zabrakło jej słów. Tylko matczynymi oczami pokazywała swą niezmienną i nieustającą miłość.
– Kapłanem? – zapytała po chwili.
– Tak, mamo, kapłanem.
Teraz syn rozłożył ramiona, w które bez słów wtuliła się matka. Z miłości czerpali siły, by udźwignąć to, co daje Bóg.
(…)
– Jesteś nieślubnym dzieckiem?
– Tak. Mama sama mnie wychowała.
– No to mamy problem – powiedział szorstko rektor. – Przeszkoda. I to bardzo poważna przeszkoda do święceń.
Gerhard zadrżał. Zakręciło mu się w głowie. Zapytał, powtarzając słowa rektora:
– Przeszkoda? Problem?
– Nie myśl, że coś mamy przeciw tobie – kontynuował rektor. – Obowiązujące zasady służą obronie świętości kapłaństwa. To nie dyskryminacja człowieka.
(…)
– Jesteś bardzo ambitny. Szkołę średnią ukończyłeś z wyróżnieniem. Grono pedagogiczne wystawiło ci bardzo dobrą opinię. Chłopcze, przyjmiemy cię.
(…)
Podczas przesiedlenia ludności cywilnej ze Śląska do Niemiec do domu pewnej młodej kobiety wchodzi kilku niemieckich żołnierzy. Chcą ją wyrzucić, by zająć mieszkanie i przesiedlić w głąb Niemiec. Ale wcześniej mają zamiar ją skrzywdzić. Poniżyć. Zgwałcić. Nagle jeden z żołnierzy zatrzymuje się i jak osłupiały patrzy na ścianę. Po chwili pyta:
– Skąd masz to zdjęcie?
Drżąca i przestraszona kobieta odpowiada:
– To jest nasz wikary, ks. Gerhard.
Mężczyzna, patrząc na obraz, łamiącym się głosem mówi:
– To jest święty człowiek. Widziałem go w obozie. W Dachau. Nigdy nie spotkałem takiego człowieka. Takiej wiary. Takiej miłości.
Rozkazuje towarzyszom:
– Puśćcie ją!

ks. Arkadiusz Paśnik
Miłość,
Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2018